Jedynie ciężki
trening czyni Cię mistrzem. Im więcej ćwiczysz, tym masz większe szanse
na osiągnięcie sukcesu. Natomiast odpuszczając coraz bardziej oddalamy
się od naszego, wymarzonego celu. Nasze dotychczasowe marzenia i plany
stają się coraz bardziej odległe a wręcz nieosiągalne. Powoli zostajemy
wchłonięci przez szarą przeciętność, choć jeszcze nie dawno wybijaliśmy
się talentem i osobowością na tle tysięcy innych ludzi.
Nie wszystkie
jednak doprowadzają nad do szczytu umiejętności. Bywają również takie,
które ratują życie innym ludziom. Po wielu trudnych chorobach i urazach
pomagają im powrócić do dawnego życia a przede wszystkim odzyskać
całkowitą sprawność. Wszyscy ćwiczą ciężko w cieniu innych ludzi czy
sportowców, odnosząc swe małe sukcesy. Pierwsze kroki czy delikatne
uśmiechy, kierowane do najbliższych im osób. Dla nich i bliskich im
ludzi, są wiele cenniejsze choćby od medali czy pucharów zdobywanych
przez sportowców. Najważniejszy jest powrót do normalnego życia i
możliwość rozpoczęcia wszystkiego od nowa. Otworzenia nowego rozdziału, w
którym nie ma już miejsca na ból i płacz.
Za wszelką cenę staram
się opanować łzy napływające do moich oczu, trzymając mocno stopy
chłopca by te nie odrywały się od podłoża. Wiem, że nie mogę okazać
teraz żadnej słabości, która mogłaby wzbudzić w nim wątpliwości do
dalszego wysiłku. Chłopczyk z zatrważającą determinacją wykonuje
ćwiczenie, nie ukrywając jednak swojego bólu. Co jakiś czas w jego
oczach pojawiają się łzy, a jego usta wyginają się w delikatnym
grymasie. Serce mi pęka gdy muszę ponownie zmusić go do wysiłku jednak
wiem, że w tej chwili odpuszczanie mu nie przyniesie dobrych skutków.
Jesteśmy zbyt blisko celu by pozwolić sobie na jakiekolwiek zaniedbania w
jego rehabilitacji. Zaciskam mocno zęby gdy kolejny raz po wykonaniu
ćwiczenia, wygina się mocno, wskazując na obolałe miejsce.
-Boli-podnosząc się lekko i przytulając się do mnie.
-Wiem kochanie, ale jeszcze dwa razy i koniec.
-Obiecujesz?-odrywa
się ode mnie by wbić wzrok w moje oczy. Uśmiecha się przy tym z tak
niesamowitą ulgą, że mimowolnie odwzajemniam uśmiech, muskając szybko
jego czoło.
-Obiecuje.
Chłopczyk wraca do wykonywania ćwiczenia z
jeszcze większym zapałem niż na początku. Liczy przy tym głośno by po
drugim razie, ogłosić upragniony koniec ćwiczeń. Zaczynam się cicho
śmiać gdy zmęczony opada ciężko obok mnie, układając wygodnie głowę na
moim brzuchu. Przez chwilkę wpatruje się we mnie uważnie, by wkrótce
podnieść się delikatnie i musnąć czule mój policzek. Przytulam go
delikatnie, dziękując cicho za ten gest. Tak mały i dla wielu nawet
błahy, dla mnie w takich chwilach jest spełnieniem wszystkich marzeń.
Dodaje mi motywacji i potwierdza, że nasza ciężka praca przynosi efekty.
Przede wszystkim pozwala mi jednak wierzyć, że któregoś dnia te dzieci
wrócą do pełnej sprawności. Natomiast problemy koordynacyjne i trudności
w koncentracji czy okazywaniu uczuć odejdą w niepamięć. Nasze maluchy z
każdym dniem zaczynają szaleć coraz bardziej co paradoksalnie nam nie
przeszkadza. Wręcz przeciwnie, każda wzmożona aktywność z ich strony
jest wynagradzana a nam daje wiele powodów do radości.
Także
teraz Misiek po krótkim odpoczynku szybko zrywa się na nogi, ciągnąc
mnie za rękę w stronę wyjścia z siłowni. Wolno przekraczamy długie
korytarze, zatrzymując się co jakiś czas by chłopiec miał czas obejrzeć
nowe obrazy, zawieszone na ścianach. Szczególnie jeden przypada mu do
gustu o czym oczywiście dokładnie mnie informuje, zaznaczając przy tym,
że jego i tak byłby ładniejszy. Jednak jego uwaga szybko zwraca się w
innym kierunku. Kręcę ze zrezygnowaniem głową kiedy w nagłym szale
radości, rzuca się biegiem w stronę ich pokoju skąd coraz lepiej słychać
głośne krzyki i wrzaski.
Podążam szybko za nim, niepewnie
przekraczając po chwili próg pomieszczenia. Szybko uchylam się przed
małą poduszką, lecącą w moją stronę. Gdy odbija się cicho od ściany,
podnoszę ja i kładę na jednym z łóżek. Wzdychając cicho, wchodzę w krąg
biegających, skaczących i krzyczących na całe gardło dzieci. Z małymi
problemami na początku zaczynam wyłapywać i układać do łóżek nasze
maluchy. Oczywiście Misiek jako mały lider grupy, zaczyna się nieco
buntować jednak wystarczy jedno spojrzenie by położył się grzecznie,
nakrywając dokładnie kołdrą. Oddycham z ulgą gdy reszta idzie jego
śladem i w pomieszczeniu zaczyna panować błoga cisza, przerywana jedynie
co jakiś czas cichym chichotem.
Wciąż zadziwia mnie ile te
dzieci maja w sobie siły i energii, szczególnie gdy po ciężkich
ćwiczeniach przychodzi czas na odpoczynek. Zmuszenie ich do drzemki
staje się wtedy niezwykle ciężkim i czasochłonnym zajęciem. Często bywa
również tak, że najzwyczajniej w świecie udają by po opuszczeniu przez
nasz pomieszczenia, wrócić do swych harców i zabaw. Chwilami szczerze im
tego zazdroszczę. Już na początku życia los wystawił ich na tak ciężką
próbę, której skutki wciąż przeżywają a mimo to potrafią czerpać radość z
każdej chwili. Obserwując z jaką determinacją pokonują wszystkie
problemy, codziennie uczymy się z jak walczyć o własne szczęście. Widząc
jak uśmiechają się delikatnie przez sen, czuje przede wszystkim
nieopisaną radość. Wiem, że za już niedługo nas opuszczą by wrócić do
rodziców, u których boku będą powoli wracać do normalnego życia.
Oczywiście będziemy za wszystkimi tęsknić jednak ich zdrowie jest dla
nas w tej chwili najważniejsze. Pracujemy więc na najwyższych obrotach
by jak najszybciej doprowadzić ich do pełni zdrowia, ciesząc się z
kolejnego, wielkiego sukcesu.
-
Rozdział być może nie za
bardzo pasuje do poprzedniego i następnego, napisałam go jednak i nie
miałam serca żeby później usunąć. Właściwie to polubiłam go dzisiaj i
czytając go kolejny raz, wzbudził we mnie uczucia o których ostatnio
niemal zapomniałam. Ostatnio nie jest może najlepiej, ale przecież po
burzy zawsze wychodzi słońce. Czekam więc na te lepsze dni, staram się
pisać coś tutaj i powoli wcielać w życie swój nowy, chory pomysł.
Zobaczymy co z tego wszystkiego wyjdzie a tymczasem z niecierpliwością
odliczam czas do pierwszego meczu naszych chłopców.
Pozdrawiam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz