Szybko kieruję się w
stronę pomieszczenia, z którego dobiegają krzyki i śmiechy naszych
szkrabów. Jestem spóźniona, moje włosy jak na złość mimo wszelkich prób
ich ułożenia, wyginają się w każdym, możliwym kierunku. Na dodatek dość
spory siniak będący pozostałością wczorajszych wydarzeń zdobi mój
policzek, przebijając się przed delikatną warstwę pudru. Początek tego
dnia niestety nie należy do zbyt udanych choć perspektywa spędzenia dnia
z maluchami dodaje mi nieco otuchy. Przy nich czas nagle się zatrzymuje
i wszystko nagle traci swoje znaczenie. Nie ma przeszłości czy
przyszłości, liczy się tylko ta chwila. Niepewnie przekraczam próg
pomieszczenia, starając się nie wzbudzić swoim przybyciem zbyt dużego
zainteresowania. Nie chcę odrywać ich teraz od zabawy, widząc jaką
sprawia im przyjemność. Jedynie Misiek sprawia wrażenie niezadowolonego
bądź też skrępowanego towarzystwem tak ważnych dla niego ludzi. Wciąż
naturalnie przyciąga uwagę wszystkich zebranych choć widać, że nie
sprawia mu to takiej przyjemności jak zawsze. Kiedy tylko mnie zauważa
szybko biegnie w moim kierunku, niemal rzucając mi się na szyję.
Uśmiecham się wesoło, podnosząc go do góry by mógł swobodnie się do mnie
przytulić.
-Co jest Misiu?-pytam cicho, odrywając się od niego
delikatnie i muskając jego nosek. Wprost uwielbiam to robić. Zawsze tak
uroczo się denerwuje, mrużąc swoje oczka i marszcząc czoło jak gdyby
poważnie się nad czymś zastanawiał.
-Wujek bajeruje mu dziewczynę i
młody jest zazdrosny.-słyszę odpowiedź i po chwili wtórujący mu śmiech.
Szybko lustruje całe pomieszczenie, szukając nadawcy tych słów. Głos
wydaje mi się znajomy choć krótka pamięć uniemożliwia mi przypomnienie
do kogo należy. Uśmiecham się więc, trafiając w końcu na śmiejącego się
Kadzia. Kogo jak kogo, ale jego szczerze mówiąc się tutaj nie
spodziewałam. Michał obiecał mi co prawda sprowadzenie kilku chłopaków.
Nie wierzyłam jednak, że uda mu się tu ściągnąć Łukasza. Uśmiecham się
do niego wesoło, machając do niego ręką na powitanie co szybko
odwzajemnia.
-Jak chcesz mogę zostać twoją, nową dziewczyną.
-Zosia jest młodsza.-opowiada szybko, odrywając się ode mnie gwałtownie.
Po
tym stwierdzeniu naturalnie pomieszczenie wypełnia cichy śmiech choć mi
nie jest do śmiechu. Dopiero w takiej chwili potrafię sobie wyobrazić
co czuje prawdziwa matka gdy jej syn się zakochuje i przestaje być
jedyną kobietą w jego życiu. Nasz Miś najwidoczniej pomimo swojego
młodego wieku uległ zauroczeniu i teraz to Zosia jest dla niego
najważniejsza. Uśmiecham się mimowolnie, widząc jak bezskutecznie
próbuje zwrócić na siebie uwagę blondyneczki. Dziewczynka jednak jest
widocznie zafascynowana Pawłem, nie odrywa od niego wzroku i tuli się do
niego co chwilę. W tej chwili wolę nawet nie myśleć co się będzie
działo gdy Wujek będzie musiał w końcu wyjść.
Dotychczasowe
stoliki zastąpiliśmy już wczoraj większymi tak aby nasi goście mogli
spokojnie przy nich usiąść bez obawy o swoje kolana. Łukasz z Michałem i
naszą małą Lilą tworzą niezwykle abstrakcyjne dzieło, zajmując jeden z
największych stolików. Dziewczynka jest widocznie zadowolona tak wielkim
zainteresowaniem z ich strony, ciągle się śmiejąc przy pokrywaniu
kartki coraz nowszą warstwą farby. Daniel, Paweł, Piotrek i Marcin razem
z Jasiem i Kasia dzieląc się na dwie grupy, bawią się w drugiej części
pomieszczenia w mini mistrzostwa. Wymyślając coraz to nowsze zadania i
dyscypliny, wzbudzają u maluchów niezwykły zapał i radość z ich
wykonywania. Tak naprawdę już dawno nie widziałam by byli tak
szczęśliwi.Jedynie Krzysiek siedzi cicho z Kubusiem na kolanach,
zawzięcie kreśląc na białej kartce nowe kształty. Podchodzę do nich
cicho, zaglądając Igle przez ramię.
-Ładnie?-pyta chłopczyk,
podnosząc główkę i chwytając mnie za rękę. Uśmiecham się delikatnie,
czując jego mocny uścisk i schylam się delikatnie by musnąć jego czoło.
-Pięknie tylko co to jest?
-Żyrasłoń-opierają zgodnie, obdarzając mnie delikatnym uśmiechem.
-Naprawdę przecudowny obrazek.
-Tylko
tyle masz nam do powiedzenia?-Krzysiek gwałtownie odwraca się do mnie
przodem, z oburzeniem zaplatając ręce na piersi.-A kolorystyka, ogólny
wyraz twórczy dzieła i odczucia się związane z jego odbiorem? Mogłabyś
się chociaż trochę postarać, docenić naszą pracę i poświęcenie dla
rozwoju sztuki nowoczesnej.
-Tylko spokojnie Krzysiu bo Ci jeszcze
paznokcie z tych nerwów pożółkną.-mimo powagi zaistniałej sytuacji, nie
mogę się powstrzymać od śmiechu. Widząc jednak jego morderczy wzrok
szybko się uspokajam, podnosząc kartkę i przyglądając się jej
dokładnie.-Jeśli chodzi o kolorystykę to myślę iż jest to żółć
cytrynowa, popołudnie i lemoniada, błękit poranka, zieleń późne lato i
szara szarość. Natomiast co do wyrazu artystycznego to chyba przerażone
spojrzenie żyrasłonia mówi samo za siebie.
-To nie przerażenie tylko tęsknota za..
-Za dawnym ciałem-przerywam mu szybko, próbując za wszelką nie wybuchnąć śmiechem.
Zakrywam
szybko usta dłonią, czując jak kąciki moich ust mimowolnie unoszą się
ku górze. Krzysiek oczywiście udając obrażonego na cały świat a przede
wszystkim na mnie, wyrywa mi kartkę z ręki, mamrocząc coś o
niezrozumieniu jego artystycznej duszy i niedocenieniu prawdziwej sztuki
nowoczesnej. Zaczynam śmiać się cicho, widząc jak za wszelką cenę stara
się utrzymać swoją powagę i oburzenie. Gdzieś w głębi ciesze się, że
powoli dochodzi do formy i jego dobre samopoczucie wciąż wzrasta. Wydaje
mi się, że wciąż poprawiający się stan Sebastiana pozwala mu uwierzyć w
nasze dobre intencje i umiejętności lekarzy. Oczywiście największą
zasługę w tym wszystkim ma Sebastian, który wszystkimi siłami walczy o
powrót do zdrowia. Ma tak samo wielkie serce i wolę walki jak jego
ojciec dzięki czemu niezwykle ułatwia nam pracę. Krzysiek także z każdym
dniem czuje się coraz lepiej.
-Zadziałałaś na ego-stwierdza Winiar na co wszyscy reagujemy śmiechem.
-Wcale,
że nie!-mimo tego zapewnienia po chwili w stronę bruneta leci pierwsza
papierowa kulka, będąca jedynie początkiem wojny. Nowa 'amunicja'
powstaje w zastraszająco szybkim tempie i po kilku minutach kilkanaście
białych bądź też kolorowych kulek zaczyna fruwać w powietrzu. Oczywiście
nie kończy się zwykłych kulkach. Wkrótce w ruch idą także pędzle,
ołówki, kredki i cieszące się największym zainteresowaniem gumki
zamoczone w farbie.
Nasze szkraby oczywiście chętnie przyłączają
się do rozwijającej się wciąż wojny, wykazując duże doświadczenie w
tego typu grach. Sprawnie tworzą nowe zapasy amunicji, które po kilku
sekundach wędrują w stronę obozu wroga. Zaczynają tworzyć także swoje
bazy i schrony, które mają ochronić załogę przed atakiem i ułatwić im
ofensywę. Z powodu wciąż zaostrzającej się sytuacji na 'froncie' oddalam
się na bezpieczną odległość. Wskakuje zwinnie na dość spory parapet by
z boku obserwować poczynania moich podopiecznych. Uśmiecham się
szeroko, widząc jaką przyjemność sprawia im ta zabawa. Pierwszy raz od
dawna mogą bawić się bez granic i obaw o własne zdrowie. W tej chwili są
zwykłymi dziećmi, które za kilka godzin zmęczone nadmiernym wysiłkiem
zasną słodko w kolorowych łóżkach. Dla takich dni, kiedy możemy dać im
choć cześć normalnego życia i oderwać od myśli o ciężkiej rehabilitacji,
warto jest żyć.
-
Odcinek miał ukazać się nieco później
jednak wolałam opublikować go póki mam jeszcze czas, z którym jest
niestety coraz gorzej. Tak jak pisałam pojawił się Krzyś i Sebastian,
może nie ma ich jeszcze za dużo ale to się niedługo zmieni. Nie ukrywam,
że nie jestem tym odcinkiem jakoś szczególnie zachwycona jednak
ostateczną ocenę pozostawiam wam. Wyjątkowo brakuje tutaj moich
początkowych przemyśleń i w niektórych także będzie ich brakowało ale
niestety nie mam czasem na nie pomysłu.
Jesteśmy w półfinale. Wiem,
że zostało to powtórzone wiele razy ale ja także nie mogę się
powstrzymać. Większość uważa też, że Kubiak stał się liderem naszej
reprezentacji przynajmniej po ostatnich meczach. Choć dla mnie lider
jest tylko jeden i tylko on przyciąga moją uwagę na boisku. Chyba dość
łatwo się domyślić, że jest to Krzyś, którego uwielbiam z każdym dniem
coraz bardziej. Mam także nadzieje, że utrzyma swoją fantastyczną formę
do końca turnieju i zostanie najlepszym libero mistrzostw.
Dziś mija również 6 lat. Pamiętamy i będziemy pamiętać o Arku, który już zawsze będzie obecny w naszych sercach [*]
Przepraszam za to wypracowanie na górze.
Pozdrawiam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz